KID NIKI: RADICAL NINJA
[1987 - IREM]
Odkryta przeze mnie stosunkowo niedawno kolorowa platformówka ze studia Irem, to gra bardzo prosta pod względem audiowizualnym, ale pod względem rozgrywki jest już dużo bardziej wymagająca. Do pokonania czeka nas osiem leveli i od razu mówię, że przejść wszystkie jest niemałą sztuką. Jeden zły ruch (a tym samym kontakt z przeciwnikiem) oznacza rozpoczęcie levelu od początku.
Bossowie nie powinni sprawić większego kłopotu (no, może poza ostatnim - Stone Wizzardem, pojawiającym się w grze kilka razy w przeciągu dwóch ostatnich etapów).
Niestety, gdy zginiemy podczas walki z bossem, lądujemy ponownie w połowie pokonanej mapy. Bardzo irytujące.
Jaki cel przyświeca naszemu małemu wojownikowi? Powiedziałbym - oklepany aż do bólu - uratować ukochaną z rąk tego-złego. Uzbrojeni jedynie w katanę (swoją drogą, Niki nieźle nią operuje) udajemy się w niebezpieczną podróż.
Przeciwnicy, włącznie z bossami, są ciekawi i urozmaiceni, mimo, że powtarzają się we wszystkich etapach. Zresztą uploadowałem dużo screenów właśnie po to, abyście mogli ocenić oponentów, jak i nacieszyć oczy bardzo ładną i zróżnicowaną grafiką.
Przez kolejne osiem leveli nie odczuwamy żadnego znudzenia, cały czas przemierzamy inne tereny.
Pochwalić należy klimat gry. A właśnie na niego w dużej mierze wpływ mają scenerie. Widać, że akcja dzieje się na Dalekim Wschodzie. Pojawiające się cały czas pagody, czy posągi Buddy, nie pozwalają nam o tym zapomnieć.
Minusem natomiast jest muzyka. Pojawiające się jedynie trzy utwory niemiłosiernie atakują nasze bębenki piskliwymi dźwiękami.
Kid Niki: Radical Ninja to bardzo ciekawa i niedoceniona gra, polecam każdemu, komu podobał się chociażby Jackie Chan. Klimat obu tych tytułów jest bardzo zbliżony (oczywiście Jackie kładzie Niki'ego na łopatki jednym ciosem, ale... watro dać opisywanej grze szansę). ; )