Pewno niektórzy z Was się zastanawiali, gdzie też Dredziu wybył na weekend (o ile się ktoś zastanawiał). Otóż, odpowiedź może niektórych zaskoczyć - byłem w Warszawie!

Głównym celem wypadu był przyjazd na koncert jednego z moich ulubionych zespołów - Helloween.

Gig był fantastyczny, na sam koniec byłem tak wykończony, że ledwo trzymałem się na nogach z wycieńczenia, a gardziołko było w strzępach (mogłem skutecznie parodiować głos Lemmy'ego

). Nawet po koncercie spotkałem twórców największej i obecnie martwej strony poświęconmej temu zespołowi - helloween.com.pl, w tym największego bootleg tradera koncertów Dyniek w Polsce - Dunkana. Hehe, a sam koncert rejestrował nielegalnie.

Ale jak się okazało, był to tylko dodatek do głównej atrakcji mojego trzydniowego wypadu. Najbardziej zależało mi na spotkaniu z
Wami.

I się nie zawiodłem, towarzystwo dopisało w 150%.

Dzięki za wszystko, po pierwsze ogromne podziękowania dla Dziada i jego przesympatycznej mamy za zaoferowanie noclegu u siebie w domciu i rozmowy do późnych godzin.

Wam wszystkim, że tak ciepło mnie przyjęliście w Stolicy, a także za cierpliwe czekanie za mną w lasku przy stacji metra Wawrzysze i przechowanie Ciechanika Miodowego für me. Ryanowi za gościnę w jego małej kawalerce. KoNESerowi na opylenie Czwórki Led Zeppelin i Dragon Questa IV na Famiego. Rocketowi za świetny humor ("Ta, kurna, Kubana" XD). Zaś Vinylowi za opylenie Złotej Czwórki i tego terminatorowego składaka.

Wam wszystkim dziękuję, że w ogóle byliście. Łażenia po Wolumenie, po giełdzie płytowej, po Empiku, wizyt u Tomela i wielu innych rzeczy nie zapomnę nigdy!

Do następnego!