A Nightmare on Elm Street
1989 - LJN
Gra bazująca na słynnym horrorze? 'Czemu nie?', pomyślałem sobie, odpalając tytuł. Teraz tego żałuję, chodź początkowo wcale nie zapowiadało się tak źle...
W oczy rzuca się opcja czterech graczy naraz. Jeżeli mamy przejściówkę i odpowiednią ilość chętnych... Ciekawe, jak wygląda taka rozgrywka.
Tak czy inaczej, ja wciskam start i gram w pojedynkę. Wcielamy się w postać jakiegoś chłopaka, który lata w tą i nazad ulicą Wiązów. Po drodze mijamy sporo budynków i lokacji. Do wszystkich możemy wejść, ale spokojnie, nie ma tak łatwo. Naraz odblokowane jest tylko jedno miejsce. Tak więc, oczyszczać musimy każdy dom po kolei. Bez sensu, zwłaszcza, że często szukamy aktywnej lokacji kręcąc się po całej ulicy. Nie mogli odblokowywać ich po kolei?
Nieważne. Co robi się w każdym domu? Ano dużo rzeczy. Przede wszystkim zabawa polega na… zbieraniu kości. W każdej lokacji porozrzucane są kosteczki, a my mamy wyświetloną ilość, jaka pozostała nam do zebrania. Wtedy dopiero możemy przejść do piwnicy, bądź na wyższe piętro, a czasami nawet powalczyć z bossem, po czym opuścić budynek. Bardzo żmudna robota, zwłaszcza, że kości praktycznie pokrywają się z teksturami tła i często są niewidoczne! Idziemy 5 minut w prawo, a gdy dojdziemy do końca, okazuje się, że przegapiliśmy pieprzoną kość, znajdującą się na początku planszy! Więc co? Wracamy się, przemierzając (ponownie!) gąszcz przeciwników, a gdy już znajdziemy zgubę, ponownie idziemy w prawo do wyjścia! Oczywiście po drodze znów męcząc się z tałatajstwem! Koszmar! Z ulicy Wiązów w dodatku.
Ok, skoro wspomniałem o tałatajstwie, wypada też ich opisać. Na zewnątrz walczymy z wężami, zombiakami, wielkimi szczurami, nietoperzami, itp. Jak? Uderzając ich pięścią w twarz. Łał… W środku budynków inwentarza żywego jest więcej. Dochodzą m.in. gigantyczne pająki, czy jakieś latające, wkurzające owady. Właśnie – strasznie wkurzają wszelkie latadełka. Latają one często za nami, a my nie mamy możliwości ich zabicia. Po prostu niemożliwym jest odwrócić się i jeszcze zdążyć walnąć nietoperza, czy muchę.
W dodatku nie ma tu żadnego paska energii, czy czegoś w tym guście! Po kilku kontaktach z oponentami po prostu tracimy życie. A jak mocno odporni jesteśmy? Nie mam pojęcia, nie liczyłem… Jakieś 4-5 razy.
Nie ma paska energii, jest za to inny pasek. I to chyba największa zaleta tej gry. A nawet można powiedzieć – innowacja. Jest pasek, który zmniejsza się w miarę upływającego czasu. Gdy skończy się, przechodzimy do świata snu. Założenie miało być chyba takie, że rozgrywka miała być wtedy trudniejsza. Nasi przeciwnicy bowiem są teraz bardziej odporni na nasze ataki. My za to dostajemy do użytku noże, którymi możemy rzucać. Tak więc, mimo wszystko, jest dużo łatwiej. Przez to wszystko zbędnym wydają się power-upy, które dopełniają nam 'pasek snu'. Gracz woli po prostu grać w trybie snu, zwłaszcza, że lokacje oraz przeciwnicy wyglądają wtedy nieco lepiej i hm… można powiedzieć, że nawet straszniej (zmianę porównać można na screenach). Pająki zamieniają się w ludzkie głowy na ośmiu nogach, muchy transformują w duszki, szczury w wilki itp. Nawet fajny pomysł.
Gdy zbyt długo będziemy śnić, zaatakuje nas Freddy. W końcu! W końcu gra na licencji filmu pokaże nam postać Freddy'ego. Gdy go zobaczymy – stwierdzamy, że wcale nie chcieliśmy go widzieć. Tragiczne wykonanie i bezsensowna walka z nim…
Obudzić ze snu możemy się poprzez znalezienie radyjka, grającego wesołą muzyczkę. Trochę głupie.
Graficznie jest przeciętnie. Nie sugerujcie się zbytnio zamieszczonymi tu szotami – w rzeczywistości gra wygląda trochę gorzej…
Muzycznie jest już całkiem dobrze. Spodobały mi się niektóre kawałki z poszczególnych etapów… Za to mogę dać plusik.
Za poziom trudności – minusik. Beznadziejny system ataku, upierdliwi przeciwnicy… Początkowo gra się fajnie, przy wysypisku zaczyna się robić nieciekawie. Gdyby nie save/load nie zaszedłbym daleko… Po jakimś czasie giniemy co kilka sekund, gra robi się irytująca, a my wyłączamy tą kolejną zepsutą licencję i nie zamierzamy do niej wracać…
A oto wspomniane porównanie dwóch światów w grze - realnego i 'śpiącego':
Btw - czy od razu rzuca się Wam w oczy kość na tle okna (na przedostatnim screenie)? W świecie realnym jest ona prawie niewidoczna! A są jeszcze gorsze rozmieszczenia gnatów. Prawdziwa udręka...