Bao Qing Tian to chodzone "mieczobicie" z średniowiecznym japońskim wojownikiem w roli głównej. Fabuła to tradycyjne krzaki, więc tylko domyślać się należy że głównym celem jest pokonanie tego brodatego dziadka widocznego na początkowych screenach.
Graficznie tak jak widać na screenach, gra wygląda nienajgorzej. Tła i przeciwnicy wykonani są szczegółowo i solidnie. Zastanawia mnie tylko to czemu otoczka ze wskaźnikami energii i żyć jest taka wyblakła. Muzyczka za to jest jak najbardziej w porządku, niektóre sample potrafią wpaść w ucho.
W samej grze kuleje troszkę sterowanie. Podczas skakania postać porusza się o wiele szybciej niż normalnie idąc. Większość etapów w których nie ma przepaści mozna przejść skacząc do przodu omijając przy tym przeciwników. Tak tak, z oponentami nie opłaca się walczyć bo szkoda na to cennej energii. Da się ich za to bez trudu omijać i zmierzać wytrwale w prawą stronę ekranu.
Sprawy się komplikują gdy do ukończenia jest etap z przepaściami. Wtedy uwidacznia się największa wada gry - nieprecyzyjne skakanie. Strasznie trudno wyczuć i "obliczyć" miejsce lądowania bo jak wspominałem, postać podczas skoku porusza się znacznie szybciej niż przy chodzeniu.
Najtrudniej jest wskakiwać na beczki zawieszone na linach. Zbyt długie stanie na takiej beczce sprawia że urywa się ona pod ciężarem wojownika i razem z nim spada w przepaść. Straszliwie to irytujące, nawet podczas gry na emulatorze. Gdyby nie te fatalne skoki to
Bao Quing Tian byłby całkiem dobrą grą. A tak mamy kolejne "crapiątko" dla najbardziej wytrwałych i cierpliwych graczy.